Scena tragiczna? Coś z jej planu Aleksandra {#os#1238}Semenowicz{/#} przeniosła do teatru w Lublinie. Publiczność zasiada w półkolu, amfiteatralnie (na scenie). Nad położonym centralnie, brudnym, żwirowym trawnikiem z dwiema ławkami i suchym drzewem wznoszą się w głębi sceny wysokie ściany - kilkumetrowy parkan Tompkins Square Park i pomost Potter's Field. Zabrakło jedynie wyraźnego rozgraniczenia na przestrzeń dla protagonistów i orchestrę dla chóru. Policjant komentujący wydarzenia - głos tłumu, swobodnie porusza się na dwóch planach. Czuje się gospodarzem na scenie, poza nią, na chodniku - starym bywalcem na prawach domownika. Zresztą katharsis też pewnie nie byłoby możliwe. Choćby dlatego, że wypełnienie ustanowionego przez Portorykankę prawa grzebania zwłok, a następnie jej "niewinna" śmierć nie są pozbawione elementów komicznych i czarnego humoru. Nie znaczy to jednak, że w przedstawieniu losu trojga bezdomnych brakuje dosadności
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2