- Siłą takich ośrodków jak Bielsko jest to, że można tutaj robić sztuki autorskie, niezależne, jeżeli trafi tutaj poszukujący reżyser. Tak stało się w Wałbrzychu i w Legnicy. To są miasta prowincjonalne, ale czy tam jest teatr prowincjonalny? - rozmowa z Martą i Rafałem Sawickimi, aktorami z Teatru Polskiego w Bielsku Białej.
- Mama chyba szczęśliwa? - Bardzo. To chyba widać. Właśnie urodziła się nam Marianna. Antoni, nasz syn, ma już ponad 2 i pół roku. - Gwiazdy na zachodzie nie chcą mieć dzieci szybko. Odkładają ten moment czasami w nieskończoność, bojąc się o swoją karierę. - My też już nie jesteśmy tacy zupełnie młodzi. Jestem tuż przed 30., a mąż już po. Myślimy oboje, że są rzeczy ważniejsze niż kariera. Pasja, którą jest dla nas teatr, jest bardzo ważna, ale zdecydowanie ważniejsza jest rodzina i szczęście rodzinne. To jest oparcie na całe życie. Można na tym budować swoją przyszłość. - Myślimy o realizowaniu siebie. Poprzez rodzinę właśnie. Bycie mężem i ojcem, to dla mnie bardzo ważne. 6 lipca minęła 4 rocznica naszego ślubu, a teatr po prostu nas połączył. Pochodzę z Bydgoszczy, Marta z Gdańska, a spotkaliśmy się tu, w Bielsku, i to był początek naszej wspólnej drogi życiowej. - Jak zatem tu trafiliście? - Ukończyłe