EN

30.11.2006 Wersja do druku

Trumun

Jak dramaturg Wojcieszek wykołował dramaturga Masłowską.

Najnowsza premiera TR Warszawa to eksperyment socjologiczny w trzech etapach. Najpierw publiczność zostaje odgórnie podzielona na "Polaków" i "Rumunów". "Polacy" mają lepsze, "Rumuni" gorsze miejsca do oglądania spektaklu. W sprawnym odseparowaniu jednych od drugich pomaga kompozycja przestrzeni gry przypominająca literę "T". Skoro aktorzy grają głównie na nóżce, frontalnie do "Polaków", widzowie - czyli "Rumuni" siedzący tuż przy daszku - widzą jedynie ich radosne tyły. Kontemplując potylicę Janusza Chabiora (kierowca), zamek błyskawiczny w białej spódnicy Magdaleny Kuty czy solidne karczycho policjanta Mirosława Zbrojewicza, widz natychmiast utożsamia się z bohaterami przedstawienia: serialowym aktorem i jego fanką, wędrującym z Warszawy do Elbląga w rumuńskim przebraniu. Oglądanie świata od gorszej strony ma wielkie znaczenie terapeutyczne. Bo jak tu nie czuć się gorszym i upośledzonym, skoro nawet aktorzy odwracają się do nas plecami? Jako "

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trumun

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 48