EN

23.11.2006 Wersja do druku

Trzask dętego balonu

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to kolejny przykład, że teatr Rozmaitości dmucha wielkie balony, które potem, chcąc, nie chcąc, sam przekłuwa, pokazując, co wyszło z dmuchania - pisze Życie Warszawy - Po Godzinach.

To miała być jedna z najważniejszych premier sezonu. Poświęciliśmy jej nawet okładkę POGO, a to miejsce, o które co tydzień toczy się ostra walka i którą warszawski teatr zwykle przegrywa. Tymczasem "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to kolejny przykład, że teatr Rozmaitości dmucha wielkie balony, które potem, chcąc, nie chcąc, sam przekłuwa, pokazując, co wyszło z dmuchania. Rozmaitości zaniżają poziom współczesnej dramaturgii (który z trudem podnosi choćby Laboratorium Tadeusza Słobodzianka), wystawiając słabe, zatrzymane w fazie embrionalnej sztuki. Tak było z "Weź, przestań" Jana Klaty czy ze "Strefą działań wojennych" Michała Bajera. Do współpracy teatr wciągnął także Dorotę Masłowską, która o konstruowaniu sztuk nie ma pojęcia - i to się chyba w Rozmaitościach najbardziej spodobało. Reżyser, Przemysław Wojcieszek, zrobił z jej tekstem, co mógł, najwyraźniej jednak wiele nie mógł. Szkoda czasu. Szkoda dziewc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trzask dętego balonu

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 273 - Po Godzinach

Data:

23.11.2006