"Klangor dzwonów, zalew dzwonów supra urbem, nad całym miastem, w roztętnionych przestworzach!". Na początku "Wybrańca" Tomasza Manna dzwonią wszystkie dzwony Rzymu, pięknie jest, czcigodnie, pytanie tylko: kto bije w dzwony? I oto odpowiedź! "Nie dzwonnicy. Ci wylegli na ulicę, jak cały naród, na owo ogromne dzwonienie. Przekonajcie się: dzwonnice są puste. (...) Rzekłożby się, że nikt nie dzwoni? Nie. Jedynie ciemny człek, wyzuty z logiki, byłby zdolny do podobnej wypowiedzi. (...) Któż tedy bije w dzwony rzymskie? - Duch opowieści. (...) Jest nieważki, bezcielesny, wszechobecny, nie podlega różnicy między tu a tam. On to powiada: Biją wszystkie dzwony, on więc w nie właśnie bije". Wytłuściłem tylko parę słów, tylko w parę uderzyłem, bo chciałem, by mocno wybrzmiał klangor frazy ostatniej. Rzecz w tym, iż na dnie zwyczajnie, po ludzku pięknej sztuki Lidii Amejko "Nondum", i na dnie identycznie pięknego przedstawienia Magdaleny
Tytuł oryginalny
Kropla potu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 86