Już przy wejściu wyczuwa się szczególną atmosferę emocjonalną, podobną zresztą jak przed wszystkimi przedstawieniami {#os#835}Hanuszkiewicza{/#}. Oczekiwanie na coś odkrywczego i niezwykłego - na wyjątkowe przeżycie emocjonalne i intelektualne. Na swoiste misterium. Tym razem owo oczekiwanie jest, być może, silniejsze niż przed innymi spektaklami. Idzie przecież o rzecz nie graną nigdy na scenie, co więcej - nie wydaną ni razu w naszym stuleciu! Jak wypadnie? Czy przemówi do wyobraźni współczesnego widza, zwłaszcza tego młodego, który przyzwyczaił się już odnajdywać w teatrze Hanuszkiewicza zawsze coś nowego i pasjonującego, coś, co - jak napisała kiedyś w ankiecie jedna z dziewcząt - "jest zaprzeczeniem banału, którego wszędzie pełno". Naturalnie, "Wacława dzieje" nie mogłyby się pojawić na scenie, gdyby Hanuszkiewicz nie robił przedtem "Norwida" i "Beniowskiego". Przecież utwór Stefana Garczyńskiego jest poemate
Tytuł oryginalny
Myśl...pali głowę czyli "Wacława dzieje"
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Nauczycielski Nr 49