Logo
5.11.2006 Wersja do druku

Balet śladowy

Szkoda, że poza garstką specjalistów baletem klasycznym nikt się poważnie nie zajmuje. Świat piękna w ruchu trwa sobie, niejako pod kloszem i w zapomnieniu, a najmłodsze gwiazdy polskiego baletu, które już świecą pełnym blaskiem, mogą co najwyżej oddać się marzeniom - pisze Bronisław Tumiłowicz w tygodniku Przegląd.

Polski balet nie należy do światowych potęg z uwagi na niewielką liczbę tancerzy i ogólną mizerię w dotowanej przez państwo kulturze. Tancerzy zajmujących się baletem klasycznym jest nie więcej niż 400. Mamy w kraju dosyć dobre zaplecze w postaci pięciu ogólnokształcących szkół baletowych: w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Bytomiu i Łodzi. Każdego roku pojawiają się nowi absolwenci, wśród nich młodzież bardzo uzdolniona, która wstępuje w życie artystyczne z dużymi ambicjami. Polskie opery jednak z rzadka i z trudem zdobywają się na nowe spektakle baletowe, a epizody taneczne w przedstawieniach operowych są raczej wstawkami, rzadko traktuje się je jako suwerenne widowiska. Zespoły baletowe maleją, coraz mniej młodzieży uczy się więc w szkołach baletowych. W tym roku szkołę warszawską ukończyło dziesięć tancerek i dwóch tancerzy, ale do Teatru Wielkiego-Opery Narodowej przyjęto zaledwie cztery osoby. Reszta musi sobie radzić sama. Cho�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Królewny w baletkach

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 45/12.11

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

05.11.2006