EN

30.10.2006 Wersja do druku

Spotkania. Akt piąty. "Filozofowie"

Josef Nadj zaserwował podczas Festiwalu Festiwali "Spotkania" spektakl, który jak najczęściej powinni oglądać tzw. znawcy, to znaczy ci, którzy dokładnie wiedzą, a przynajmniej tak im się wydaje, gdzie teatr się zaczyna, a gdzie kończy i wobec tego, czy coś należy, czy też już nie do tej dziedziny - dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Nadj w spektaklu "Filozofowie" na podstawie prozy Brunona Schulza bawi się teatralnością, podobnie jak Schulz bawił się obrazowością literatury. Spektakl zaczyna się jak wystawa, potem pokazywana jest projekcja filmu, a w trzeciej części oglądamy układy ruchu, które z konwencjonalnym wyobrażeniem o teatrze również niewiele mają wspólnego. Właściwie w każdej części rozpoznawalne jest piętno innego miłośnika Schulza - Tadeusza Kantora, którego twórczość Nadj uważa za jedną ze swoich największych teatralnych fascynacji. Skąd właściwie tytuł "Filozofowie"? Przecież nie ma w tym spektaklu zadumanych akademików, ale cieszący się życiem, wędrujący poszukiwacze. Nadj wraca do źródłosłowu filozofii jako umiłowania mądrości i łączy dwie tradycje filozofowania - tę wywiedzioną z platońskiej "Uczty" oraz tę, którą w przypowieściach przekazywali sobie chasydzi. Szukanie mądrości nie musi odbywać się tylko poprzez spekulację, ale tak�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

30.10.2006