O "Niewinie" w reż. Pawła Miśkiewicza w Starym Teatrze w Krakowie pisze Paweł Głowacki.
"Nie chciejcie uprawiać sztuki - chciejcie opowiedzieć historię. Na tym polega sztuka". Jerzy Pilch W Narodowym Starym Teatrze uwyraźnia się szalenie interesująca tendencja, rzekłbym - tendencja krajobrazowa. Tak ją nazywam, bo wielbię ładne krajobrazy, szczególną zaś przyjemność sprawia mi spokojny widok pradoliny Wieprza. Tak, lubię sobie popatrzeć, ale do dziś nie mam jasności, czy pradolina Wieprza bardziej wzrusza mnie zimą, gdy nie ma liści, czy latem, gdy liście są. "Mniejsza z tym, wróćmy do istoty. Otóż, tendencja krajobrazowa w Starym polega na tym, że ilekroć na scenie pojawia się Jan Peszek, tylekroć opadają mu portki. Peszkowi, nie Staremu. Tuszę, iż ze wzruszenia. Opadły w "Tangu Gombrowicz", opadły i teraz - w "Niewinie". Czy opadną w "Wyzwoleniu"? Ot, zagadka... Oczywiście różne, by tak rzec, pory roku panują pod opadniętymi zasłonami wybitnego kapłana Melpomeny. W "Tangu..." widać pradolinę Wieprza zimą - krajobraz