W teatrze i w filmie ("Pożegnanie jesieni", "Egoiści") szło mu średnio, ale od kiedy zajął się operą, odnosi wielkie sukcesy.
Dziś w poznańskim Teatrze Wielkim premiera jego ósmej realizacji - "Andrea Chénier" Umberta Giordana wyprodukowanej przez słynnego tenora Placido Domingo. Urodzony w 1961 r., Treliński skończył łódzką Filmówkę. Opera wciągnęła go na dobre w 1999 r., kiedy zrealizował przełomową "Madame Butterfly". Zastrzega, że nie zna nut, ale muzykę zna na pamięć. Fascynuje go widowiskowość, sztuczność opery, irytuje jej status zakurzonego eksponatu muzealnego. Treliński zdmuchuje ten kurz, akcentując to, co uniwersalne, i rezygnując z trywialnego realizmu. Na odnowiciela współczesnej opery namaścił go Domingo, uznawszy, że w "Madame Butterfly" reżyser "przekroczył jej konwencję". Teraz na stałe z Trelińskim współpracuje - robił to przy "Don Giovannim", a ostatnio przy "Damie pikowej" wystawionej z sukcesem w Berlinie. "Andrea Chénier" to koprodukcja z Narodową Operą Waszyngtońską, której Domingo jest dyrektorem.