"Pułapka" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Masz niewiele. Tylko dwie i pół godziny między pierwszą a ostatnią kurtyną. Wewnątrz wątłego czasu - goła scena. Czarne ściany, po lewej i prawej okna jasne jak popioły na straży wysoko nad pustką. Na dole - niewiele więcej. Szafa, stół otoczony krzesłami. Z czasem wjedzie łoże, miednica, warsztat szewski, taboret, coś jeszcze pojawi się, by zniknąć. Matka (Bożena Adamek) wniesie wielki portret Ojca (Krzysztof Jędrysek). Światło? Biedne. Masz mało. Tego chciał Tadeusz Różewicz w "Pułapce". Żebyś miał mało. I tyle dają: reżyser "Pułapki" Krzysztof Babicki i scenograf Marek Braun. Garść rzeczy na dnie biednego światła. Garść rzeczy pośród garści ludzi. I jeszcze garść słów. Ale ciszy jest więcej. Dają prawie nic. To musi wystarczyć. Nikt cię nie wyręczy. Masz prawie nic, ale to prawie nic jest takie, że nie daje spokoju. W prologu w tylniej czerni cztery metry nad ziemią błyśnie jasny prostokąt. Chłopiec w białej maryna