EN

10.04.2020 Wersja do druku

Nie zamierzam odpoczywać

Słyszałam: "Masz nazwisko i twarz Dymnej, to ci pomoże, ludzie ci ufają, niejeden potencjalny sponsor kochał się kiedyś w Marysi
Wilczurównie". Dlatego założyłam tę fundację - mówi Anna Dymna w rozmowie "Na czas kwarantanny" Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin we Wprost.

Po co pani pomaganie? Kim by pani była, gdyby nie założyła pani Fundacji "Mimo Wszystko"? - Byłabym tym, kim jestem. Nadal bym pracowała w teatrze, ze studentami w Akademii Sztuk Teatralnych, prowadziłabym Salon Poezji, no i pomagałabym komu mogę, odruchowo, czasem niezbyt mądrze i chaotycznie. Co to są za odruchy? - Głupio mi wciąż o tym mówić. Dla mnie to oczywista sprawa. Wychowałam się w domu, w którym pomaganie było czymś normalnym. Tak jak się oddycha, je i robi siusiu, tak samo pomaga się komuś, kto potrzebuje pomocy. Nikt mi też nie mówił: "masz być dobra". Moja mama po prostu taka była, a ja na nią patrzyłam od urodzenia. Chciałam być taka jak ona. Byłam pewna, że wszystkie matki takie są. Jak ktoś leżał na ulicy, pochylała się nad nim, niezależnie, czy był pijany i brudny, czy trzeźwy i czysty. Jak pies był przywiązany do budy, to szła do niego i jeśli ktoś wołał: "Może być wściekły", ona mówiła: "Jak to wściekły?

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie zamierzam odpoczywać

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 13/23/29-03-20

Autor:

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Data:

10.04.2020