EN

9.04.2020 Wersja do druku

Agnieszka Podsiadlik: Marzę o tysiącu innych twarzy

- Przygotowując się do roli Marii Stangret, miałam możliwość spotkać się z nią osobiście, ale nie zrobiłam tego. Nie interesowało mnie zadanie, które polega na naśladowczym odtworzeniu prawdziwej postaci - mówi Agnieszka Podsiadlik, aktorka TR Warszawa, w rozmowie z Marceliną Obarską w Culture.pl.

Od kilkunastu lat jest pani aktorką TR Warszawa. Nie kusiło panią nigdy, by zmienić zakład pracy? - W długotrwałych relacjach bywa często tak, że one z czasem niejako powstają na nowo. Zostałam zaproszona do zespołu TR jeszcze będąc studentką, współtworzę to miejsce. Tamta osoba i ta, którą dzisiaj jestem, to dwie różne osoby. To samo mogę powiedzieć też o teatrze: na przestrzeni lat moja relacja z nim zmieniała się. Zawsze te najintensywniejsze dla mnie doświadczenia były jednak przełomami, po których następowały pewne refleksje i coś się zmieniało. Tak, jak w relacji z przyjacielem, w której te najsilniejsze wspólne przeżycia budują nas i nieodwracalnie zmieniają, a nasza relacja ma możliwość przemiany. Szesnaście lat to długi okres w rozwoju człowieka. Mówi pani o przełomach: a czy którąś współpracę z reżyserem nazwałaby pani w ten sposób? - Artystycznym przełomem było samo spotkanie z Grzegorzem Jarzyną i pierwsza

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Agnieszka Podsiadlik: Marzę o tysiącu innych twarzy

Źródło:

Materiał własny

Culture.pl

Autor:

Marcelina Obarska

Data:

09.04.2020