EN

18.03.2020 Wersja do druku

Danuta Balicka - in memoriam...

Była uosobieniem fantazji, temperamentu, wdzięku i wszechstronnych możliwości scenicznych - wspomnienie Sławomira Pietrasa o zmarłej aktorce.

Miałem pisać o wokalnej interpretacji Cho-cho-san w arcydziele Giacoma Pucciniego przez śpiewaczki pozbawione wprawdzie głosu dramatycznego, ale obdarzone silną osobowością, wirtuozowską techniką wokalną (nie mylić z koloraturą) i charyzmatycznym talentem scenicznym, mające odwagę zmierzyć się z tą arcytrudną postacią. Okazją była zapowiedź tego wyczynu na niedzielnym spektaklu "Madama Butterfly" w Teatrze Wielkim w Łodzi. Z powodu koronawirusa wszystko to odwołano, przekładając bezterminowo, a ja siedzę przy biurku i - to żadna melodramatyczna zagrywka - z innego powodu ronię padające na kartkę papieru łzy. Jest godzina 10 w czwartek 12 marca 2020 r. Przed chwilą odezwał się w telefonie Jurek Satanowski, informując, że dwie godziny temu w domu opieki w Dusznikach-Zdroju skończyła życie Danuta Balicka-Satanowska. Była jego macochą, drugą, ale nie ostatnią żoną Roberta Satanowskiego. Jurek wychowywał się przy niej, zanim został kompozyto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Danuta Balicka - in memoriam...

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 12/22.03

Autor:

Sławomir Pietras

Data:

18.03.2020