Witold Sadowy, najstarszy żyjący polski aktor, dokonał coming outu. Wciąż wydaje książki i chodzi na premiery, choć na scenie debiutował w dniu zakończenia II wojny. "To w ogóle dziś nie jest do wyobrażenia, jak Warszawa wtedy wyglądała i w jakich warunkach żeśmy grali" - mówił "Wyborczej".
Witold Sadowy świętował 7 stycznia stulecie swoich urodzin. Z tej okazji TVP Kultura poświęciła mu reportaż, w którym wyznał: "Jestem gejem". Sadowy niedawno wydał kolejną książkę - jest też felietonistą teatralnym i legendą warszawskiej sceny. Witold Sadowy urodził się w 1920 r. w Warszawie i tu debiutował na scenie zawodowej, w ostatni dzień II wojny światowej - 8 maja 1945. Zagrał wtedy w sztuce "Burmistrz Stylmondu" Maurice'a Maeterlincka w Teatrze Popularnym, czyli Powszechnym, jak nazwano tę scenę ledwie kilka miesięcy później. "To była praca zlecona. Dostawałem codziennie 100 zł, a po premierze 150 zł oraz talerz zupy i bochenek chleba" - opowiadał Sadowy Dorocie Wyżyńskiej z "Gazety Wyborczej". W latach 40. i 50. był aktorem scentralizowanych Miejskich Teatrów Dramatycznych, później m.in. Teatru Polskiego, Teatru Klasycznego (dziś: Studio), Teatru Rozmaitości. "Szkoły teatralnej właściwie nie ukończyłem - nie było na to czasu" -