Prawdziwą wartość rzeczy drobnych, niepozornych potrafią ukazać artyści najlepsi. Uczynił tak Piotr Beczała na swej nowej płycie - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
W przeciwieństwie do poprzednich albumów tego artysty otrzymaliśmy płytę nagraną i wydaną w kraju, z repertuarem wyłącznie rodzimym. Piotr Beczała wybrał pieśni Mieczysława Karłowicza i Stanisława Moniuszki. Pierwszy kompozytor napisał ich zaledwie 21. Drugi - ponad 300, ale w przypadku obydwu tych kompozytorów pokutuje u nas opinia, że pieśni są mniej istotne w ich dorobku. Czy można zresztą traktować na przykład poważnie te utwory Karłowicza, z których większość trwa zaledwie nieco ponad minutę? A jednak nie mamy do czynienia z niewiele znaczącymi drobiazgami. Każda pieśń to starannie przemyślana forma muzyczna. W każdej odnajdziemy przykład idealnego związku tekstu z muzyką. Ma to znaczenie, bowiem Karłowicz wybierał wiersze czołowych poetów, swej epoki, przede wszystkim Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który zresztą nie był z tego zadowolony. Karłowicz jednak świetnie odmalował muzyką ich młodopolski nastrój melancholii, zadum