Nagła śmierć Lecha Raczaka jest ciosem nie tylko dla środowiska twórców. Zasłabł i był długo reanimowany w poznańskim Centrum Kultury Zamek - w miejscu, w którym między innymi realizował swoje przedstawienia - wspomnienia o artyście zebrał Marek Zaradniak w Polsce Głosie Wielkopolskim.
- Miałem zaszczyt z nim współpracować - mówi prof. Bohdan Cieślak, scenograf, wykładowca Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. - Pracowałem z nim przy pierwszym spektaklu po opuszczeniu przez niego Ósemek. To był mój debiut teatralny. Lecha Raczaka prof. Bohdan Cieślak poznał przez nieżyjącą już aktorkę Jolantę Cynkutis, która we Włoszech pokazała mu prace Cieślaka. - Tak trafiłem na wygę teatralnego, który w 1993 roku odwiedził mnie na osiedlu Kopernika - wspomina prof. Cieślak. - To on wprowadził mnie do świata teatralnego. Dobrze się z nim pracowało, nie poganiał, miał twórczą cierpliwość. Po próbach wiele rozmawialiśmy, niekoniecznie o sztuce, o wszystkim, ale także polityce, otaczającej nas rzeczywistości, którą potrafił objaśnić. Był przewodnikiem w ciemności, zwłaszcza w tych trudnych czasach. Jeśli Lech Raczak miał wady, to takie, które wynikają z bycia artystą. - To był bardzo mądry, oczytany i niezwykle ciep�