EN

13.12.2019 Wersja do druku

Tadeusz Seibert: Po "The Voice of Poland" ludzie wymagają ode mnie więcej

- Brałem udział w castingu do "Metra", ale Janusz Józefowicz realizował wtedy sztukę w Krakowskim Teatrze Variété, gdzie bardziej potrzebowali mężczyzn. Bardzo się cieszę, że miałem możliwość zagrać w "Legalnej blondynce". Poznałem wspaniałych aktorów, pracując m.in. z Basią Kurdej-Szatan i Nataszą Urbańską - rozmowa z Tadeuszem Seibertem, absolwentem Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, finalistą 10. edycji "The Voice of Poland".

Sandra Zakrzewska: Nie sprzedałeś na castingu żadnej ckliwej historii. Tadeusz Seibert: Mam dwie ręce i nogi, i - Bogu dzięki - zdrową rodzinę. Skończyłem Akademię Muzyczną, żyję z muzyki, spełniam swoje marzenia. Ucząc, staram się przelewać swoje zainteresowania na innych. Taka jest moja historia, zwyczajna, żadnych wyciskaczy łez. A mówią, że w telewizyjnych show to właśnie story liczy się najbardziej. - Wszystkim, którzy tak powtarzają, dowiodłem, że to nieprawda. Okazało się, że odebrano mnie pozytywnie. Dużo osób się do mnie odzywa, dziękując mi, że dałem przykład i pokazałem, że marzenia się spełniają. Z tego się cieszę. Przełamało to pewien stereotyp. Jesteś kolejnym, po Krzysztofie Iwaneczce, finalistą "The Voice of Poland", którego możemy spotkać na bydgoskich ulicach. - Niestety już nie tak często, jak bym chciał. Wyprowadziłem się do Warszawy, bo w moim zawodzie to tam pojawiają się największe perspe

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tadeusz Seibert: Po "The Voice of Poland" ludzie wymagają ode mnie więcej

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Bydgoszcz online

Autor:

Sandra Zakrzewska

Data:

13.12.2019