Długie oklaski zakończyły wykład noblowski Olgi Tokarczuk. Polska pisarka mówiła o tym, że straciliśmy umiejętność postrzegania świata jako żywej całości, co może przezwyciężyć literatura, jeżeli zdobędzie się na współodczuwanie, czułość wobec opisywanej rzeczywistości.
Długie oklaski zakończyły wykład noblowski Olgi Tokarczuk. Polska pisarka mówiła o tym, że straciliśmy umiejętność postrzegania świata jako żywej całości, co może przezwyciężyć literatura, jeżeli zdobędzie się na współodczuwanie, czułość wobec opisywanej rzeczywistości. Wykład Tokarczuk był stosunkowo długi - trwał około 45 minut. Ubrana w skromną czarną kreację Tokarczuk czytała po polsku, więc większość zebranych wysłuchała wykładu w tłumaczeniu symultanicznym. Pisarka była bardzo opanowana, nie widać było po niej tremy. Dopiero po zakończeniu wykładu zaczęła okazywać emocje. Jakie ja mogę mieć wrażenia. Ja tylko przeczytałam tekst - powiedziała PAP, wyraźnie oszołomiona długim aplauzem publiczności. Olga Tokarczuk rozpoczęła wykład od osobistego akcentu. Wspominała czas, gdy jako dziecko oglądała zdjęcie swojej matki z okresu ciąży, smutną, siedzącą przy radiu. Mała Olga sądziła, że matka, kręcą