- Czy ja się mam obrazić na rzeczywistość? Mógłbym wszystko rzucić i wykrzyczeć: "Ja wam tyle daję, a tu nic, tylko roszczenia, mam to gdzieś!". Nic to jednak nie da - mówi Bartosz Szydłowski, reżyser, twórca Teatru Łaźnia Nowa i kurator programu artystycznego Teatru im. Słowackiego w Krakowie.
Podobno żona wyrzuciła cię z domu. - Wyrzuciła. Na czas prób. Pracuję teraz nad "Hamletem" w Teatrze Słowackiego w Krakowie i jestem nieznośny. Palę 40 papierosów dziennie. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej niż jako rodzaj kompulsywnego zachowania. Gdy nie jestem "w próbach", natychmiast rzucam. Ale w trakcie pracy nad spektaklem nie da się ze mną wytrzymać. Nie mam natury domatora ani kogoś, kto medytuje. Spełniam się, gdy działa na mnie presja idei. Jednak ten ogień, który pozwala mi wejść na inną orbitę, parzy innych. Gdy w tym pędzie się zatrzymuję, dociera do mnie, że to, co mnie nakręca, dla innych jest działaniem opresyjnym. Gdy mężczyźni idą na wojnę, choćby ideową, kobieta z dziećmi zostaje w domu i ma wspierać? Buntuję się! - Powiedziałbym raczej, że w naszym przypadku jest odwrotnie. Moja żona oprócz tego, że idzie na wojnę, to jeszcze odpowiada za całą życiową logistykę. Od ponad 20 lat pracujemy razem. Moja si