EN

15.10.2019 Wersja do druku

Nie chodzę do teatru

Kulturalni ludzie chodzą do teatru. Ja nie jestem kulturalny - nie chodzę do teatru. Dawno temu, gdy przez 23 lata prowadziłem życie małżeńskie, regularnie nawiedzałem teatry u boku madame. Potem coraz rzadziej, wreszcie nul - pisze Waldemar Łysiak w tygodniku Do Rzeczy.

Z tamtych lat - spomiędzy tamtych spektakli - najwyżej oceniam Axerowskie "Tango" Mrożka we Współczesnym (Edka grał wyborny Czechowicz). Dziś jestem ateatralny, więc podpadam pod "kultową" kwestię prymitywa z filmu "Miś": "W życiu bym do teatru nie poszedł", lecz mam dobre towarzystwo. Exemplum wzięty pisarz Andrzej Pilipiuk: "Nie chodzę do teatru. Nie byłem na żadnej sztuce już całe lata, choć zachęcano mnie wielokrotnie. Nie odczuwam potrzeby. Wieści o kolejnych eksperymentach, nowych odczytaniach i przesuwaniu granic sztuki - po prostu mnie irytują" (2018). Mnie również, o czym niżej będzie jeszcze mowa, lecz zanim dojdziemy do estetycznych przyczyn mojego teatralnego abnegactwa, warto wspomnieć i o psychicznych. Czyli o tym, że patrząc na scenę widzę nie grane postacie, lecz wyłącznie aktorów popisujących się swoim kunsztem lub kompromitujących brakiem kunsztu. Zupełnie jak znany amerykański pisarz/poeta John Updike: "Nie cierpię teatru,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Do Rzeczy nr 42

Autor:

Waldemar Łysiak

Data:

15.10.2019

Realizacje repertuarowe