O śmierci Malwiny Ciechan dowiedziałem się zupełnie przypadkowo - pisze Rafał Dajbor.
Byłem 21 maja 2019 roku w Instytucie Teatralnym na promocji książki profesor Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej "Polska Szulamis. Studia o teatrze polskim i żydowskim". Jednym z uczestników tego wydarzenia był profesor Edward Krasiński, który w swojej wypowiedzi omawiał stan badań naukowych nad teatrem żydowskim w Polsce. W pewnym momencie powiedział, że wielką stratą dla badań nad tym zjawiskiem jest przedwczesna śmierć jego niezwykle zdolnej doktorantki, Malwiny Ciechan. Byłem zszokowany. Podobnie jak i ci, których niemal natychmiast zacząłem smsami powiadamiać o tym, co właśnie usłyszałem. Nikt nie wiedział, że Malwina nie żyje. Po części oficjalnej podszedłem do profesora Krasińskiego. Rozmawialiśmy chwilę. Oznajmił mi tylko, że z tego co wie, przyczyną śmierci był wylew krwi do mózgu. Nic więcej nie umiał mi powiedzieć. Malwinę poznałem w 2006 roku, gdy pojawiła się w Teatrze Żydowskim jako asystentka reżysera, Artura Hofmana, rea