EN

1.10.2019 Wersja do druku

Turnus mija, a ja niczyja. Operetka sanatoryjna

"Turnus mija, a ja niczyja. Operetka sanatoryjna" wg scenar, Igi Gańcarczyk i Darii Kubisiak w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.

Warto uprzedzić - spektakl ocieka seksem. Perwersyjnie i bez chwili spoczynku, wszak jesteśmy w sanatorium. Seks jest w słowie, niedopowiedzeniu, geście, spojrzeniu, kąpielach błotnych, badaniach lekarskich, w pieśniach, ariach i - w ich wykonaniach. Nie ma jednak w tym rozerotyzowaniu niczego perwersyjnego, przeciwnie, można zabrać do teatru młodzież, która być może zażenuje się pewną niedzisiejszością dzieła, ale za to dowie się, kim był prof. Dietl, za czasów którego świat był ździebko niż dziś ładniejszy, a rozrywano się nie Netflixem a operetkami, dziś prawie wymarłymi i wyśmiewanymi. Szczęśliwie Cezary Tomaszewski nie wyśmiewa a tylko troszkę dworuje sobie z tego oldskulowego gatunku i z jego wciąż obowiązkowej w sanatoriach obecności. Widać, że aktorzy uwielbiają w tym spektaklu grać i wszystkie role są znakomite, tym razem nie mogłem oderwać oczu od p. Lidii Bogaczówny, której scenę - pełną seksu naturalnie - z p. Antonim

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Turnus mija, a ja niczyja. Operetka sanatoryjna

Źródło:

Materiał własny

www.rafalturow.ski

Autor:

Rafał Turowski

Data:

01.10.2019