EN

24.09.2019 Wersja do druku

Ballyturk, czyli nigdzie

"Ballyturk" Endy Walsha w reż. Przemysława Wasilkowskiego w Teatrze Soho w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Irlandzki reżyser i dramaturg Enda Walsh zabłysnął jako autor "Disco Pigs", "Elektrycznego parkietu" i kilku innych sztuk, które zawitały na wiele scen europejskich. Krytycy brytyjscy go uwielbiają, zwłaszcza jego poczucie humoru bliskie poetyce teatru absurdu. W Polsce nie miał dotąd wielkiego szczęścia. Choć "Elektryczny parkiet" w Narodowym wypadł wyśmienicie, został zjechany przez recenzentów, często mylnie oceniany kategoriami dramatu obyczajowego. Ale uwaga, to akurat nie ten Irlandczyk, bliżej mu do Becketta niż do popularnego u nas McDonagha. Tego dystansu do dramaturgii Walsha pewnie nie przełamie najnowsza, niezależna produkcja, za którą stoi Przemysław Wasilkowski - autor tłumaczenia, reżyser oraz wykonawca jednej z ról. Piszę "jednej z ról", ponieważ bohaterowie Walsha nie mają nawet imion. To dwa "świry" (drugiego gra Artur Krajewski), które tworzą w odizolowanej od reszty świata przestrzeni wyobrażone miasteczko Ballyturk, mieszkań

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ballyturk, czyli nigdzie

Źródło:

Materiał własny

Przegląd nr 39

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

24.09.2019

Realizacje repertuarowe