To wielka księga. Monumentalna - objętość prawie 600 stron, mnogość zdjęć, chyba kilkaset, setki bliskich, znajomych i nieznanych twarzy. Powstała nie tylko opowieść o losach Gołdy Tencer, artystki, związanej od pół wieku z Teatrem Żydowskim - o książce "Jidisze mame" pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
"Jidisze mame" Katarzyny Przybyszewskiej-Ortonowskiej i Gołdy Tencer to nie tylko opowieść o małej Geni z ulicy Próchnika 28 w Łodzi, która kieruje dzisiaj wielką fundacją Shalom, dorocznym festiwalem Warszawa Singera i Teatrem Żydowskim im. Ester Rachel i Idy Kamińskich. To także opowieść o jej pokoleniu, o generacji rówieśników, koleżankach i kolegach z Żydowskiej Szkoły im. Icchoka Lejba Pereca w Łodzi. Nie do przecenienia świadectwo historii, a przy tym lektura fascynująca, pociągająca rozmachem i klimatem. Łódzkie początki Wszystko zaczęło się w Łodzi. Także ta książka; przed kilkoma laty przyjechały tu ze współautorką, aby popatrzeć na stare kąty. I tak się zaczęła ich podróż do wspomnień, myśli, marzeń, radości i smutków, które właśnie w Łodzi kiełkowały. Tu się urodziła i dorastała w kochającej rodzinie pod opiekuńczym skrzydłem mamy i jej nadzwyczajnych potraw. Wśród koleżanek i przyjaciół, zawsze tłumnie