Niewychodzenie dziś poza granice teatru, teatru tańca czy baletu jest szalone. Niezrozumiałe jest dla mnie, by nie próbować rozsadzać tych ram - mówi Maria Stokłosa, tancerka i choreografka zajmująca się głównie choreografią eksperymentalną i improwizacją. W rozmowie z Culture.pl przybliża kulisy swojej pracy i tłumaczy, dlaczego w szkołach miejsce sportu powinien zająć taniec.
Marcelina Obarska: Załóżmy, że spotykasz kogoś, kto na co dzień nie zajmuje się sztuką, i ta osoba pyta, czym jest choreografia eksperymentalna. Co odpowiadasz? Maria Stokłosa: (długa cisza) Inaczej mówiłabym na pewno do osoby działającej na co dzień w kulturze, ale niemającej doświadczenia z samą choreografią - inaczej do takiej niezwiązanej w ogóle z kulturą i sztuką. Zajmuję się choreografią, bo przeszłam edukację taneczną, natomiast na charakter tego, co robię, ogromny wpływ miał m.in. przewrót postmodernistyczny. Okazało się wtedy, że sformalizowany ruch to nie jest jedyny sposób na to, by używać ciała. Chodzenie może być choreografią. Zwyczajne poruszanie się po ulicy może być choreografią i czymś wartym uwagi. Myślę, że w Polsce dużo ludzi ma dystans do tańca współczesnego, bo nieznana jest historia i dziedzictwo tego zjawiska, które przecież nie wzięło się znikąd. To nie ja wymyśliłam choreografię eksperymentaln