Śpią w zatyczkach, bo od wieczora są mimowolnymi uczestnikami hałaśliwych imprez. Nad ranem, gdy już zmęczeni balangą turyści wracają do hoteli, zaczynają się dostawy i sprzątanie. Mieszkańcy Kazimierza pytają: kiedy mamy spać? Rozmowa z Aliną Kamińską, aktorką Teatru Bagatela, mieszkanką Kazimierza od 30 lat.
Aleksander Gurgul: Wzięłaś udział w akcji "Kazimierz Cichy", rozwieszałaś klepsydry informujące o śmierci dzielnicy i plakaty w języku angielskim z prośbami do turystów, by zachowywali się ciszej. Dlaczego aktorka stała się aktywistką miejską? Alina Kamińska: Przede wszystkim jestem mieszkanką i widziałam wszystkie przemiany Kazimierza. Artyści mają specyficzną wrażliwość, zauważają rzeczy, których inni nie widzą. Miałam dosyć tego, co się tu dzieje, w zeszłym roku skończyłam studia z zarządzania kulturą na UJ, napisałam pracę o gentryfikacji Kazimierza i zostałam bezpartyjną radną dzielnicy. Kazimierz mógłby być perłą na skalę europejską, a umiera na naszych oczach. Zmierza do jednej funkcji - imprezowania. Dla turysty nie tylko premium (wykształconego, o odpowiednich wymaganiach), ale i standardowego brakuje tu już oferty. Zorganizowałaś niedawno (z Robertem Piaskowskim, doradcą prezydenta ds. kultury) spotkanie w urzędzie mi