- To była enklawa swobody, wolności. Mnóstwo czasu spędzało się na zajęciach. To były studia, które zmuszały do wspólnej pracy w sali prób. Byliśmy ze sobą zresztą bardzo zżyci, żyliśmy wspólnotowo. Dziś tego już nie ma, dominuje indywidualizm, egoizm - mówi aktorka Alicja Pawlicka.
Proszę opowiedzieć o swojej drodze do aktorstwa... - Nie była oczywista, nic jej w liceum w podwarszawskich, rodzinnych Włochach nie zapowiadało. Byłam bardzo uzdolniona w dziedzinie przedmiotów ścisłych i kiedy któryś z profesorów matematyki był nieobecny, prowadzono mnie do danej klasy, żebym za niego poprowadziła lekcję. Przedmioty humanistyczne też bardzo mnie interesowały, więc zachowywałam w zakresie zainteresowań równowagę. W końcu jednak, po maturze, niespodziewanie dla samej siebie zdecydowałam się zdawać do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Konkurencja była duża, bo z ponad trzystu zdających, przyjęto siedemnaścioro. I dziwo, moje umiejętności matematyczne bardzo przydały mi się w szkole i później w zawodzie, bo to przecież nauka logicznego myślenia. Zawsze stosowałam logikę przy przygotowywaniu roli. Pasjonowałam się też historią sztuki i przez rok chodziłam na wykłady profesora Jana Białostockiego, sł