EN

23.07.2019 Wersja do druku

Adam Woronowicz: Aktor jest sam dla siebie narzędziem pracy

Aktor, poza tym co podaje widzowi, powinien zostawić coś dla siebie, jakąś tajemnicę, coś czego nie da się do końca wypowiedzieć - mówi Adam Woronowicz, aktor TR Warszawa.

W szkole teatralnej przeczuwano, że będzie Pan aktorem z charyzmą, z naddatkiem duchowym? - Tego nie wiem, ale wszystko zaczęło się w Białymstoku, gdzie do zainteresowania teatrem zainspirowała mnie moja pani profesor języka polskiego. Pamiętam, że pojechaliśmy do Warszawy, do Teatru Współczesnego na "Mistrza i Małgorzatę" według Bułhakowa, znakomite i bardzo wtedy głośne przedstawienie. To na tym spektaklu coś zaczęło mnie ciągnąć w stronę rampy, coś mnie tam oczarowało, a czego nie rozumiałem Nie widziałem co to jest, ale to było uczucie dla mnie zupełnie nowe i tajemnicze. Po wielu latach, już jako aktor, grając w jednym z ostatnich spektakli Zbigniewa Zapasiewicza usłyszałem zdanie: "Pożarła mnie ta jama". To właśnie było to. Po tym "Mistrzu i Małgorzacie" zaczął Pan marzyć o szkole aktorskiej? - Tak, ale oczywiście musiało upłynąć sporo czasu żeby mógł zdawać. No i dostałem się, do warszawskiej PWST. Po pierwszym roku

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Aktor jest sam dla siebie narzędziem pracy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Trybuna nr 144/145

Autor:

Krzysztof Lubczyński

Data:

23.07.2019