Można powiedzieć, że od nastoletniości jestem politycznym zwierzęciem. Mam taki rodzaj dziennikarskiej "nerwiczki". Od razu reaguję na to, co się dzieje - mówi Jacek Poniedziałek w dwutygodniku.com
WITOLD MROZEK: Czujesz się aktorem "na pierwszej linii frontu"? Mało kto tak często komentuje politykę w tym zawodzie. JACEK PONIEDZIAŁEK: No co ty. Przecież wokół są sami komentatorzy: Majka Ostaszewska czy Magda Cielecka w naszym teatrze, Maciek Stuhr Z innego pokolenia: choćby Maja Komorowska, Krystyna Janda Są też inni. WM: Ale ty waliłeś pierwszy, jeszcze w poprzedniej politycznej epoce, na przykład w ministra Zdrojewskiego. - Dobrze, że pamiętasz. Są osoby, które nie pamiętają. Można powiedzieć, że od nastoletniości jestem politycznym zwierzęciem. Mam taki rodzaj dziennikarskiej "nerwiczki". Od razu reaguję na to, co się dzieje. Za to też często dostaję po tyłku. Kiedy na przykład przyłączyłem się do ruchu walczącego o referendum w sprawie prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz, to ludzie z "naszej strony", jak Krzysiek Mieszkowski, krzyczeli, że sprzyjam PiS-owi. Płacę za to także materialnie. Nie chcę robić z siebie ofiary - sam widzis