Nieco ponad osiemdziesiąt stron, duży druk, mały format. Tę publikację objętościowo często przewyższają tomiki poetyckie. Nieproporcjonalnie długi tytuł jeszcze potęguje wrażenie absurdu - i całkiem słusznie, bo "trzy dramoletki" Thomasa Bernharda na absurdzie się opierają - o książce "Claus Peymann kupuje sobie spodnie i idzie ze mną na obiad" pisze Izabela Mikrut w Teatrze dla Wszystkich.
"Claus Peymann kupuje sobie spodnie i idzie ze mną na obiad" to książka, w której inteligentny śmiech przysłania groteskę, a rozwiązania sceniczne zyskują rzadko spotykany wymiar. Odbiorcy śledzić będą zachowania Clausa Peymanna, świeżo mianowanego dyrektora Burgtheater w Wiedniu - od momentu pakowania walizki i przeprowadzki w nowe miejsce, do jedynego słusznego - choć też mocno eksperymentalnego - pomysłu na istnienie teatru. Claus Peymann to artysta - reżyser i faktycznie dyrektor Burgtheater, którego Bernhard powołuje do istnienia w mikrodramatach (przenosi tę postać ze świata realnego do królestwa absurdu, więc totalnie też przerabia). Reżyser przydaje się jako odbicie idei Bernharda, czasem autorytet na różne modły ośmieszany, a czasem - partner w filozoficznych dyskusjach. Jednak nie będzie w tym tomiku przenoszenia rzeczywistości do sztuki. To okazja do zabaw i wyśmiewania konwencji. Peymann, kiedy przenosi się do Wiednia, pakuje do walizek