- Zapraszamy ludzi, którzy bardzo czule odbierają otaczającą nas rzeczywistość i którzy umieją z nią rezonować. Dzisiaj teatr, który nie próbuje rozmawiać, wchodzić w społeczność, nie ma już racji bytu - o programie rezydencyjnym Teatru Fredry w Gnieźnie mówi dyrektor Joanna Nowak.
Agata Wittchen-Barełkowska: Już od kilku lat Teatr Fredry daje młodym artystom wyjątkową możliwość pracy w ramach rezydencji. Skąd pomysł na takie działanie w teatrze? Joanna Nowak: Rezydencje w Teatrze Fredry w Gnieźnie trwają już od 7 lat. Jeśli chodzi o dobór artystów, z założenia są to bardzo młodzi ludzie, którzy zaczynają swoją drogę twórczą. Dostają od nas szansę zrealizowania marzeń z wykorzystaniem profesjonalnego zespołu oraz wsparcie finansowe. Niczego nie narzucamy - nie podpowiadamy tematyki, nie zamawiamy konkretnych tekstów czy projektów. Rezydencje zaczęły się od projektu brazylijskiego, realizowanego wspólnie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, który zakończył się powstaniem spektaklu "Spowiedź masochisty" - do dzisiaj mamy go w repertuarze. Następne odsłony były już naszą samodzielną inicjatywą - chcieliśmy stworzyć platformę dyskusji z młodymi twórcami. Gościliśmy artystów z Nowego Jorku,