EN

4.07.2019 Wersja do druku

Z teatru nie można wyzdrowieć

- Tak naprawdę punkt, który się we mnie zamyka, kiedy wchodzę na scenę to jest punkt reżysera. Nie wiem, jak wygląda przedstawienie w trakcie jego trwania, tylko walczę o publiczność. Schodzę ze sceny i się pytam - jak było? - rozmowa z Piotrem Tomaszukim, reżyserem i dyrektorem Teatru Wierszalin w Supraślu.

Jak rodzi się spektakl? Piotr Tomaszuk: Początek teatru jest u mnie w głowie. Po latach pracy widzę i czuję dokładnie, że ten schizofreniczny monolog, który prowadzimy jest rozpisany na dwa głosy w nas samych. Zawsze monologujemy dialogiem. Zawsze wewnętrznie mówię do siebie "ty", czasem wcielam się w inne postaci, czasem one wymagają ode mnie, żebym z nimi porozmawiał, czasem się narzucają po nocach. Wtedy nie można się od nich uwolnić, nie można spać i to jest ten teatr. On gnębi, podpowiada nietypowe zachowania, nietypowe rozwiązania sytuacji, nietypowy taniec, który odbywa się już w realnej przestrzeni naszego teatru. W mojej głowie on się zawsze odbywa właśnie tu. Teatr rodzi się w tym pomiędzy - wyobraźnią a przestrzenią. Na końcu tej przestrzeni stoi aktor. Jego też muszę mieć w głowie, skoro go chcę słyszeć. A aktor mówi słowa. A słowa, słowa, słowa... są na początku. To nimi się mówi wewnętrznie. Jeżeli w rozmowie używ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Piotr Tomaszuk. Z teatru nie można wyzdrowieć

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny online

Data:

04.07.2019