Jego głos hipnotyzuje i podbija serca międzynarodowej publiczności. Paweł Konik z Cieszyna, solista Staatsoper w niemieckim Stuttgarcie, to uznany śpiewak operowy. Droga do sławy okupiona była jednak mnóstwem wyrzeczeń i godzinami ćwiczeń. Dziś pretenduje do tytułu najlepszego śpiewaka operowego w kraju.
- Śpiewam, odkąd pamiętam. Rodzice wspominają, że gdy byłem mały, zaraz po obudzeniu - około 5.00 - ogłaszałem, że "już się wyśpiłem " i pytałem, czy mogę śpiewać - wspomina Paweł Konik. Miał to we krwi - cała rodzina uwielbiała śpiewać, choć nikt przed nim nie zajmował się tym zawodowo. Pierwsze kroki na drodze do kariery stawiał w wiślańskiej filii Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Cieszynie. Chętnie występował z miejscowymi chórami parafialnymi. - Po przeprowadzce do Cieszyna, zacząłem chodzić do Młodzieżowego Chóru Parafialnego Hosanna, był również Chór LOTE, później śpiewałem w Cieszyńskim Chórze Kameralnym i w Wyższobramskim Chórze Kameralnym - wylicza Paweł Konik. W końcu postanowił, że pasję przekuje w zawód. Wielogodzinne ćwiczenia opłaciły się. Na ostatnim roku studiów w katowickiej Akademii Muzycznej został zaproszony do współpracy z Operą Bałtycką w Gdańsku. Debiutował jako Szwochniew w operze "