EN

24.06.2019 Wersja do druku

Baśń o Rycerzu bez Konia jak cebula ze Shreka

"Baśń o Rycerzu bez Konia" Marty Guśniowskiej w reż. Andrasa Veresa w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

Piękna baśń o niedoskonałości i wierze w spełnianie marzeń zachwyca kompletnym pomysłem. Na konstrukcję lalek, scenografię, muzykę, choreografię aktorów. I oczywiście pełnym ukrytych znaczeń tekstem Marty Guśniowskiej. Pomysł na sztukę jest zupełnie oczywisty. Można uznać, że to jakaś wariacja na temat błędnego rycerza. Tyle że skierowana do przedszkolaków. Maluchy kupują bezbłędnie już samo pojawienie się aktorów na scenie. Właściwie w niemal normalnych ubraniach, tyle że główni bohaterowie -Rycerz bez konia i Koń bez rycerza mają glany z protektorami. Po co? Bo przecież za chwilę zabiorą się za swoje marionetki sycylijskie i ruszą z nimi w drogę. Na razie Koń łapczywie zajada marchewkę, a łapczywość jak wiadomo może odbić się czkawką. I to zaiste wspaniałą. Większość aktorów "Baśni o Rycerzu Bez Konia" animuje kilkoma postaciami, tylko Jacek Dojlidko odpowiada za Rycerza Reżyserujący baśń Andras Veres postawił n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Baśń o Rycerzu bez Konia jak cebula ze Shreka

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny Nr 118/19/20-06-19

Autor:

Jerzy Doroszkiewicz

Data:

24.06.2019

Realizacje repertuarowe