EN

21.06.2019 Wersja do druku

Ona jest z Włocławka. On z Wilna. Ich miejscem na Ziemi okazała się Łódź.

Dla fanów tańca to para, którą nagradzają owacje na stojąco. Tak było również po prapremierowej "Ciszy", przygotowanej na dobiegające właśnie końca 25. Spotkania Baletowe, gdzie brawurowy duet Moniki Maciejewskiej-Potockas i Gintautasa Potockasa, wymagający znakomitej techniki i umiejętności opowiadania każdym gestem, zamyka dramatyczną opowieść o Beethovenie.

Najmłodsza i najmniejsza Monika miała 11 lat, kiedy starsza siostra przywiozła ją na egzamin do łódzkiej Szkoły Baletowej. Uważała, że delikatna, filigranowa uczennica klasy sportowej świetnie się sprawdzi jako tancerka. I nie pomyliła się. Jak mówi artystka, w jej życiu wiele razy decydował przypadek. Ten ją jednak trochę zaszokował. Zawsze jeździła na wczasy z rodzicami, spodziewała się, że zamieszka w pensjonacie, jak na wakacjach. A tu w pokoju 6 łóżek jak u krasnali z "Królewny Śnieżki". Ale miała szczęście. Najmłodszą i najmniejszą opiekowali się pedagodzy i koleżanki, a ona miała głęboko wpojone przekonanie, że to elitarna szkoła, że tylko nieliczni mają szczęście tu trafić, że dotyka czegoś pięknego i wspaniałego. Wcześniej nic nie wiedziała o balecie, ale praca od rana do wieczora jej nie przeraziła. -Od pierwszej chwili pokochałam taniec - mówi. Na wyobraźnię przyszłych I tancerek szczególnie działały I Spotkan

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Ilustrowany nr 143

Autor:

Renata Sas

Data:

21.06.2019