EN

21.06.2019 Wersja do druku

Wojciech Kościelniak: "Śpiewak jazzbandu" ma być marzeniem o pojednaniu

- "Śpiewak jazzbandu" ma być marzeniem o pojednaniu; opowieścią o tym, że może da się żyć obok siebie; pozwoli się innym żyć tak, jak chcą - samemu przy tym nie cierpiąc i zachowując własne wartości - mówi PAP Wojciech Kościelniak, ceniony reżyser teatru muzycznego w Polsce.

Polska Agencja Prasowa: "Śpiewak jazzbandu" zapowiada 70. rocznicę działalności Teatru Żydowskiego w Warszawie, która będzie obchodzona w przyszłym roku. Jak doszło do tej współpracy? Wojciech Kościelniak: Na realizację tego spektaklu namówiła mnie dyrektor Gołda Tencer, która wręczyła mi np. płytę dvd z filmem w reż. Alana Croslanda z 1927 r. Po obejrzeniu tego pierwszego filmu dźwiękowego w historii światowej kinematografii - gdzie dźwięk zajmował 11 minut, bo tyle wtedy mieściła płyta w systemie sound on disc - uznałem, że on mi się bardzo podoba. Zwłaszcza jego tematyka. Zresztą dodam, że pierwotny pomysł na realizację tego filmu dźwiękowego pochodził od "polskiego Edisona", czyli Jana Szczepanika. Film wydał mi się interesujący, bo ukazuje walkę dojrzałego z nowoczesnym, prawego z lewym, religijnego z ateistycznym. Wreszcie dźwiękowego z niemym, bo cała reszta tego filmu, poza owymi 11. minutami, została zrealizowana w konwencj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

PAP

Autor:

Grzegorz Janikowski

Data:

21.06.2019