EN

14.06.2019 Wersja do druku

Między synagogą a Broadwayem

- W tej opowieści przewija się rywalizacja dwóch światopoglądów, nowoczesności i tradycji. A najciekawsze i jednocześnie najważniejsze było dla mnie to, jak wyważyć obie racje, by nie opowiadać się po żadnej stronie, niczego nie przesądzać - reżyser i autor Wojciech Kościelniak o swoim musicalu "Śpiewak jazzbandu". Premiera dziś w Teatrze Żydowskim w Warszawie.

Znany jest pan z udanych przeróbek na musicale literackiej klasyki. "Śpiewak jazzbandu" musi być szczególnym wyzwaniem, bo to pierwszy film dźwiękowy w historii kina. - Rzecz jest istotnie niezwykła, gdyż "Śpiewak jazzbandu" właściwie jest niemy poza 11 minutami dźwięku, bo tyle udało się nagrać na płytę. Film był dla mnie inspiracją, choć jeszcze bardziej powieść Samsona Raphaelsona "Dzień odkupienia", na podstawie której go nakręcono. Chce pan udowodnić, że wszystkie opowieści nadają się do teatru muzycznego? - Nie wszystkie, bo nie wszystkie mają w sobie muzykę. A w "Śpiewaku jazzbandu" mamy wojnę dwóch stylistyk muzycznych: wczesnego jazzu, który, patrząc z dzisiejszej perspektywy, był bardzo uwodzicielski, piękny i z wielkimi tradycjami, zwłaszcza z muzyką żydowską zakorzenioną w wielowiekowej tradycji. W tej opowieści przewija się rywalizacja dwóch światopoglądów, nowoczesności i tradycji. A najciekawsze i jednocześnie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Między synagogą a Broadwayem

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

14.06.2019

Realizacje repertuarowe