"Kino moralnego niepokoju" Tomasza Śpiewaka w reż. Michała Borczucha w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Najnowszy spektakl Michała Borczucha, "Kino moralnego niepokoju" w Nowym Teatrze/tytułem może sugerować, że chodzi o powrót do doświadczeń fali polskiego kina w latach 70. ubiegłego wieku. Taki powrót mógłby oznaczać próbę tworzenia teatru wspomnień albo (na przykład) rewizję stosunku do tego nurtu filmowego, uważanego za forpocztę ruchu "Solidarności" i przyszłych zmian, nadciągających z końcem lat 80. Byłoby to jednak przecenieniem kina moralnego niepokoju, o którym Czesław Dondziłło pisał, że można i należy traktować je Jako szczytową fazę ewolucji młodego kina polskiego lat siedemdziesiątych", wyrażającą "narastanie sprzeczności czy raczej nieprzystawalność do siebie życia jednostki i społeczeństwa". Tak więc nie o rewolucję systemową chodziło (choć krytykę panującego systemu można było z tych filmów odczytać), ale niezgodę jednostki na oczekiwania zbiorowości, jej "obronę przed presją otoczenia". Jeśli tak ująć i