- Trzeba mieć trochę bezczelności, żeby pokazywać swoją twarz milionom ludzi - mówi warszawski aktor KAROL STRASBURGER.
Karol Strasburger - 35 lat pracy artystycznej. Justyna Hofman-Wisniewska: - Jak się Pan czuje jako jubilat? Karol Strasburger: - Dziwnie. Strasznie szybko te lata minety i nagle z człowieka, który bardzo długo byl do wielu roi za miody, statem się do wielu ról za stary. - Za młody, za stary - a gdzie dojrzałość? - Okres dojrzałości chyba jest właśnie teraz. Mistrzowie mówili nam, że trzeba te dwadzieścia lat spędzić na scenie, żeby móc powiedzieć, że jest się aktorem zawodowym, że ma się jakieś pojęcie o tym zawodzie i dystans do niego. Ja właśnie chyba teraz wiem, na czym to polega. Pracuję w teatrze, w telewizji i to nie tylko jako aktor, ale i osoba prowadząca różne programy, m.in. Familiadę, występuję na estradzie jako "osoba rozśmieszająca". Kto by się spodziewał, że Strasburger będzie przede wszystkim rozśmieszał?! - Gdy kończyłem studia, wydawało mi się, że będę raczej bohaterem romantycznym, że będę grywał Haml