EN

27.05.2019 Wersja do druku

10. rocznica śmierci aktora teatralnego i filmowego Marka Walczewskiego

Był arystokratą sceny, cokolwiek grał - mawiała jego żona, aktorka Małgorzata Niemirska. Krytycy nazywali go "urodzonym wykonawcą ról Witkacowskich", "aktorem Jarockiego i Grzegorzewskiego". W niedzielę minęła 10. rocznica śmierci wybitnego aktora teatralnego i filmowego Marka Walczewskiego.

"Walczewskiego po raz pierwszy ujrzałem na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie w >>Królu Learze<< Williama Shakespeare'a w inscenizacji Jerzego Jarockiego z 1977 roku w roli Edgara, syna Gloucestera. W końcówce jako Szalony Tomek pojawiał się łysy, w drucianych okularach i nieomal nagi, bo jedynie z przepaską na biodrach. Jego monologi miały ton lamentu. Stawał się figurą ludzkiej bezbronności w obliczu cierpienia" - pisał w 2009 r. Rafał Węgrzyniak w felietonie dla "E-teatru". "Wiele świetnych ról ma w swoim dorobku Marek Walczewski, by wymienić bodaj Leona w drugiej wersji Witkacego >>Matki<<, Króla w >>Wszystko dobre, co się dobrze kończy<<, Leopolda Blooma w >>Bloomusalem<<, Edgara w >>Królu Learze<<. Tworzy postaci pełne ekspresji, nie całkiem rzeczywiste, jakby nie do końca przytomne toczącej się akcji, która wpływa przecie i na ich losy" - oceniała Marta Fik w tomie "Trzydzieści pięć sezonów. Teatry dramatyczne w Polsce w latach 1944-197

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

PAP

Autor:

Grzegorz Janikowski

Data:

27.05.2019