W efekcie wypada "Tancerka i zagłada" trochę blado, jakby bez literackiego błysku - pisze Izabela Mikrut w Teatrze dla Wszystkich.
Pola Nireńska - jako życiowa partnerka Jana Karskiego i wybitna tancerka - to materiał na niejedną publikację, również w ramach beletrystyki. Jednak Weronika Kostyrko wybiera sobie na temat próbę przedstawienia życiorysu tej postaci, bez zbędnego fabularyzowania czy poszukiwania ciekawostek dla zwykłych czytelników. W efekcie wypada "Tancerka i zagłada" trochę blado, jakby bez literackiego błysku. Niby autorka dba o podawanie detali, ale nie do końca przekonana jest ich celowi, trochę wymyka jej się opowieść - trudna, to fakt, ale jednak w pewien sposób urzekająca w przesłaniach. Najpierw - standardowo - pochodzenie. O rodzinie Poli Nireńskiej, perypetiach z nazwiskiem i o wyznaniu żydowskim pisze Weronika Kostyrko trochę w oderwaniu od głównej bohaterki książki. Niby interesuje ją postać Poli - a jednak przez wiele stron w książce ciągnąć się będą wyliczenia pobitych za swoje pochodzenie Żydów niemających z tancerką nic wspólnego (poza