To nie będzie typowa recenzja, bo i przedstawienie jest nietypowe. Powody owej nietypowości są co najmniej trzy: osoba dramaturga, sam dramat, no i przedstawienie, w którym anieli śpiewają, pasterze klękają, a widzom wilgotnieją oczy od łez. Gdy tak się dzieje - gdy na widowni więcej jest wzruszeń i emocji niż szelestu szarych komórek to znak te naruszone zostało powołanie naszego teatru, który ma być ogromny. Na taki znak może wkroczyć w grę pomiędzy widownią a sceną Krytyk-inkwizytor i spytać: "po co Rydel?". Może też pojawić się Krytyk-Prześmiewca, absolwent przedwojennej szkoły "wstydu uczuć" i może "ocha-chać" Rydla oraz teatr. Ale może też pojawić się mądre zdanie profesora Zbigniewa Raszewskiego oznajmiające, że teatr może być także uroczystą rozrywką. Ileśmy kię "nachachał" z Matejki! Ze to albo pole kapusty o jesiennej porze, albo "białe gacie w tarapacie". A potem pojawił się bardzo wielki malarz i z uznaniem wielki malar
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Ludu