Do idei twórcy "Umarłej klasy" sięga się dziś na różne sposoby i w różnych miejscach globu. Teraz nawet poprzez formułę virtual reality (VR) i gatunki pokrewne - o nowojorskim pokazie animacji
"Gymnasia" pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku Sieci.
Jest coś znamiennego w tym, że powrót do świata Tadeusza Kantora obserwujemy dzisiaj w dokonaniach nieoczywistych, łączących wiele punktów odniesienia i - to najistotniejsze - korzystających ze wszystkiego, co oferują nowoczesne środki wyrazu, zazwyczaj związane ze sceną pośrednio. Mniej liczy się w nich chłodna analiza, akademickie precyzowanie wątków czy dopisywanie do biografii artysty nudnych przypisów. Chodzi o odnalezienie duchowego testamentu Kantora i badanie, jak jest on w stanie korespondować z rzeczywistością, w której wszystko zaczyna się przecinać ze wszystkim: teatr żywego planu z multimediami, z kolei multimedia z technologią zaangażowaną, której celem jest wciągnięcie widzów w sam środek wykreowanego doświadczenia. W tradycyjnym teatrze zmienia to niewiele i w żaden sposób mu nie zagraża. Jednak dla młodych pokoleń to atrakcyjny sposób, by pojąć, co w teatrze znaczą np. przestrzeń i jej kompozycja. Jednym słowem VR staje si�