EN

8.05.2019 Wersja do druku

Sprawa lalek

Co leży u podłoża konfliktu, który wprawił w konsternację świat teatralny po ostatniej premierze w Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu? Lęk przed zamknięciem wydziału lalkarskiego i od lat narastający spór pomiędzy wyznawcami tradycyjnego teatru lalkowego a rewolucjonistami, którzy wyprowadzają aktora zza parawanu, wprowadzają do spektaklu wideo i poszerzają rozumienie lalki, animując elementy scenografii i kostiumu - pisze Agnieszka Wolny-Hamkało w tygodniku Przegląd.

Różnice między konserwatywnym a progresywnym podejściem do spektakli lalkowych widać właściwie już po plakatach. Część jest infantylna, przesadnie kolorowa, typografia przypomina plastelinę. Cała oprawa kojarzy się z "książeczkami" dla dzieci, które można kupić w supermarkecie. A plakat to przecież pierwszy znak, sygnał tego, czego możemy się spodziewać po inscenizacji, jaka estetyka liczy się dla reżysera, w jaki sposób dobiera on współpracowników. W obszarze książek dla dzieci tę rewolucję estetyczną przeprowadzili w latach 90. mali, ambitni wydawcy. W teatrze dramatycznym trwa pluralizm, ale tam nikt nie protestuje, oglądając spektakle abstrakcyjne, performatywne czy - proszę wybaczyć - postdramatyczne. Zespoły przyzwyczaiły publiczność do innego rodzaju odbioru. Niekonieczna jest historia, spektakl nie musi być "ładny" ani nawet zrozumiały. Może być innego rodzaju przeżyciem. Różne pomysły na teatr nie są jednak antagonistyczne.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sprawa lalek

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 19/12.05

Autor:

Agnieszka Wolny-Hamkało

Data:

08.05.2019