Wiele już po Wilderze widzieliśmy takich sztuk (nie wspominając o tych, które go podobnymi treściami i stylem wyprzedziły). Problematyka czasu i jego niepowtarzalności, życia jako wartości nie zawsze dostrzeganej przez żyjących, a jednocześnie sprawa dystansu wobec życia, "podwójnego spojrzenia" i refleksji - to przecież abecadło szeregu nowszych sztuk wychodzących od tej, chciałoby się powiedzieć, naiwnie prostej, bo oczywistej problematyki - ku arcyzawiłym skomplikowaniom ludzkiej egzystencji. Wydawałoby się, że amerykański dramaturg Thornton Wilder z Naszym miastem i nastrojami zalatującymi rekwizytornią symbolistów - poucza nas o sprawach, w które dawno już - i to niekiedy radykalnie - zostaliśmy wprowadzeni. Przed naszą obojętnością ratuje jednak Wildera jego wyraźnie odczuwalna szczerość, siła przekonania o potrzebie głoszenia wartości każdej chwili życia, wskazywania na to, że ludzie to "ślepcy", którzy niewiele rozumieją ze swe
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wybrzeża", nr 208