EN

26.04.2019 Wersja do druku

Magdalena Gorzelańczyk: Krótko się znamy, ale kocham ten teatr, kocham tu być

- Pamiętam, że od kiedy byłam małą dziewczynką towarzyszyła mi sentencja, którą wpisywałam w każdy nowy kalendarz: "A teatr jest po to, żeby wracać do domu w zamyśleniu i w zachwycie, i już zawsze odtąd księżyc w misce widzieć". Jak byłam dzieckiem nie do końca to rozumiałam, a teraz cieszę się, że mogę to czuć każdego dnia - mówi Magdalena Gorzelańczyk, aktorka Teatru Wybrzeże.

MAŁGORZATA MURASZKO: Czym jest dla ciebie teatr? MAGDALENA GORZELAŃCZYK: - Marzeniem. Przez długi czas, od kiedy pamiętam, był czymś, co chciałam robić, do czego dążyłam. Czasem jest mi trudno samej przed sobą nazwać się aktorką, bo wciąż nie wierzę, że moje marzenie się spełniło. Teatr pozwala też marzyć innym, pozwala przenieść się w inny świat, pozwala zostawić za drzwiami codzienność. Jednocześnie jest na wyciągnięcie ręki, jest prosty i nierealny zarazem. Zawsze chciałaś być aktorką? - Zdecydowanie. Od początku, odkąd byłam małą dziewczynką, chciałam być aktorką i w dodatku w marzeniach grałam właśnie w teatrze. To było o tyle łatwe, że robiłam wszystko, aby do tego dążyć. Wychowując się na wsi miałam jednak ograniczony dostęp do kółek teatralnych czy centrów kultury. Ale dzięki temu wiedziałam, że muszę starać się jeszcze bardziej, aby osiągnąć cel i miałam z jego realizacji jeszcze większą satys

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 98

Autor:

Małgorzata Muraszko

Data:

26.04.2019