"Panny z Wilka" wg Jarosława Iwaszkiewicza w reż. Agnieszki Glińskiej
w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Dzień dobry Państwu w lany poniedziałek. Dzisiaj oblewane będą "Panny z Wilka". Tę opowieść znacie z filmu, mniej osób czytało. Facet w kwiecie wieku, ale również w "smudze cienia", w żałobie po przyjacielu, odbywa wycieczkę na wieś, która jest wycieczką w przeszłość, zanim się "to wszystko" stało. Tam wojny jakby nie było, tam go kochano i się w nim kochano. Na wsi zawsze jest tak samo, co tutaj oznacza: dobrze, na pewno lepiej niż w mieście. Odwrotność "Brzeziny": Wiktor jedzie na wieś nie po to, by umrzeć, ale żeby ożyć. Opowiadanie Iwaszkiewicza i film Wajdy według niego to jest hołd dla dawnych czasów, bardzo proustowska zabawa w klimacik. Dodałbym, że czechowowska, gdyby Czechow wiedział, że coś utrwala, co zaraz się skończy. Może jako pisarz wiedział? Jeśli ktoś uważa, że "Panny z Wilka" nie są arcydziełem, niech się lepiej nie odzywa. Jarosław Iwaszkiewicz jest w naszej nowelistyce tym, czym w Ameryce jest Truman Capo