Poznański był silnym człowiekiem, wizjonerem, bogacił się i powiększał swoje imperium dzięki tysiącom robotników. Był podziwiany i nienawidzony. To bardzo dobra postać do opery: wieloznaczna, potężna - reżyser Waldemar Zawodziński o "Człowieku z Manufaktury" w Teatrze Wielkim w Łodzi.
Mimo iż nie urodziłem się w Łodzi, mieszkam tu prawie przez całe życie i to jest moje miasto, nim żyję i oddycham. Historia Łodzi jest naprawdę fascynująca, ale też bardzo przejmująca. Strajk w 1892 roku, wymierzony przeciwko fabrykantom, zajmuje dużą część pierwszego aktu opery "Człowiek z Manufaktury". Poznański był silnym człowiekiem, wizjonerem, bogacił się i powiększał swoje imperium dzięki tysiącom robotników. Był podziwiany i nienawidzony. To bardzo dobra postać do opery: wieloznaczna, potężna. Drugi akt rozpoczyna się i kończy na cmentarzu z mauzoleum Poznańskiego, ale główna akcja rozgrywa się w sądzie. Sceny realistyczne, będące swego rodzaju sądem nad dyrektorem "Poltexu", wychodzą w retrospekcje i w stronę metafizyki. Wielu łodzian stało się ofiarami przemian społeczno-politycznych po upadku PRL-u i rozpadzie ZSRR, kiedy załamał się zupełnie rynek wschodni i fabryczna Łódź zbankrutowała. Duch Poznańskiego pojawia