- Każdemu z nas zdaje się, że kreuje rzeczywistość. Mnie jako reżyserowi, panu jako dziennikarzowi, także proboszczowi, biskupowi, również naukowcom, politykom, cesarzom. Pytanie fundamentalne jest, czy naprawdę ją kreuje - mówi Mikołaj Grabowski przed premierą "Cesarza" w Teatrze Ateneum w Warszawie, w rozmowie z Jackiem Cieślakiem w Rzeczpospolitej.
"Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego z Marianem Opanią wystawia Mikołaj Grabowski w warszawskim Ateneum. Marian Opania nie chciał zagrać Lecha Kaczyńskiego w "Smoleńsku", bo film o nim lansował teorię zamachu, na co nie ma dowodów.... - ... a dziwi to pana, że nie chciał zagrać? A czy miał opory, żeby zagrać tytułową rolę w "Cesarzu", który pokazuje władcę rządzącego krajem, a nie podpisującego żadnego dokumentu? - Nie chcę odpowiadać za Mariana, ale rzuca się w oczy, że te dwa artystyczne byty dzieli otchłań kosmosu. Film jest produkcyjniakiem zrobionym na zamówienie partii politycznej, "Cesarz" jest uznanym na całym świecie reportażem o upadku autorytarnej, a może trzeba powiedzieć, schizofrenicznej władzy etiopskiego cesarza Hajle Syllasje. Książka z 1978 roku w PRL była traktowana jako pamflet na I sekretarza Edwarda Gierka. Jakie emocje towarzyszyły tej lekturze, gdy działała już opozycja, władza chyliła się ku upadko